Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi athena z miasteczka Szczecin. Mam przejechane 21545.51 kilometrów w tym 205.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 17.89 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Moje rowery

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy athena.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Sierpień, 2011

Dystans całkowity:732.98 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:39:41
Średnia prędkość:18.21 km/h
Liczba aktywności:20
Średnio na aktywność:36.65 km i 2h 12m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
15.41 km 0.00 km teren
00:56 h 16.51 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:rumak

31.08

Środa, 31 sierpnia 2011 · dodano: 31.08.2011 | Komentarze 0

Kategoria praca i miasto


Dane wyjazdu:
14.75 km 0.00 km teren
00:53 h 16.70 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:rumak

30.08

Wtorek, 30 sierpnia 2011 · dodano: 30.08.2011 | Komentarze 0

Kategoria praca i miasto


Dane wyjazdu:
23.22 km 0.00 km teren
01:21 h 17.20 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:rumak

29.08

Poniedziałek, 29 sierpnia 2011 · dodano: 29.08.2011 | Komentarze 0

Kategoria praca i miasto


Dane wyjazdu:
129.57 km 0.00 km teren
06:47 h 19.10 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:18.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:rumak

Wycieczka do Brenia - dzień 2 (powrót)

Niedziela, 28 sierpnia 2011 · dodano: 31.08.2011 | Komentarze 4


W4SW

Kiedy wróciłam z kościoła Misiacz stale był w szale pakowania i upinania sakw. Cała ekipa czekała na mnie, byśmy wspólnie zjedli śniadanko i wyruszyli w drogę. Teraz to my zaczęliśmy wrzucać ostatnie klamoty do sakw. Pożegnaliśmy się z Hanią i psami, podziękowaliśmy za gościnę, a następnie ruszyliśmy w pogoń za Basią, która wyruszyła chwilę przed nami. Dzisiaj było dość chłodno, a wiatr był naszym przeciwnikiem. Szczególnie dało się to odczuć na niezalesionych odcinkach. Za to nie zanosiło się na opady deszczu, a pod koniec wycieczki nawet słońce pokazało swoje promienie. Jechało mi się stosunkowo dobrze, choć miałam małego lenia w sobie. Dla mnie ta wyprawa to też był test. Nigdy jeszcze nie miałam okazji pokonać takiego dystansu dzień po dniu, a tym bardziej z sakwami (lekkimi, ale za to szarpanymi przez wiaterek).

Wracamy do domu © Odysseus


W drodze powrotnej kilkakrotnie rozdzielaliśmy się, by co jakiś czas łączyć się i dalej kręcić wspólnie.

Misiacz goni peleton © Odysseus


Gdzieś między Raduniem i Choszcznem © Odysseus


Kościół w Raduniu © Odysseus


Okolice Choszczna © Odysseus


Droga powrotna przebiegała w pierwszej części nieco inaczej niż dnia poprzedniego, a na jej trasie tym razem nie napotkaliśmy jakichkolwiek przeszkód, ani przygód.

Sanktuarium Matki Boskiej Nieustającej Pomocy w Choszcznie © Odysseus


Koza choszczeńska © Odysseus


Pola za Piasecznikiem © Odysseus


Kościół w Rzeplinie © Odysseus


Tablica przy Krzyżu Prośby © Odysseus


Krzyż Prośby w pobliżu Krępcewa © Odysseus


Między Radziszewem i Krępcewem © Odysseus


Okolice Radziszewa © Odysseus


Prezes Marian Ilnicki © Odysseus


Przy zabudowaniach młyńskich w Kluczewie © Odysseus


Ścieżka rowerowa na obrzeżach Stargardu Szczecińskiego © Odysseus


Okolice Skalina © Odysseus


Nad Miedwiem urządziliśmy sobie nieco dłuższy postój. Było mi to bardzo na rękę, bo odczuwałam potrzebę rozprostowania kości. Jako, że nie było ani ciepło, ani zbyt słonecznie, za swoje legowisko wybrałam ławeczkę. Mój wypoczynek umilały występy naszych mężczyzn pląsających w rytmie ludowej muzyki dochodzącej z amfiteatru ;)))

Nad jeziorem Miedwie w Morzyczynie © Odysseus


Po regeneracji wjechaliśmy na znany nam z poprzedniego dnia wyprawy szlak. Przed nami na sam deser zostały jeszcze liczne podjazdy, które o dziwo nie sprawiły mi większych trudności.

W drodze do Kołbacza © Odysseus


Radiowo-Telewizyjne Centrum Nadawcze w Kołowie © Odysseus


W okolicy Kołowa © Odysseus


Z Misiaczami pożegnaliśmy się na Autostradzie Poznańskiej, bo tam rozchodziły się nasze drogi do domów.

Panorama Szczecina z Autostrady Poznańskiej © Odysseus


Jeszcze raz dziękujemy Wam, kochani Misiacze za podzielenie się z nami magicznym miejscem, jakim jest lokum u Hani, za przesympatyczne towarzystwo i wspólną jazdę. Gratulujemy Basi wzrastającej z dnia na dzień formy i życzymy ustanawiania swoich kolejnych rekordów w czasie wypraw rowerowych i nie tylko (choć to akurat jest rzecz drugorzędna, niemniej jednak bardzo radująca ustanawiającego). Wnioski z wyprawy – wielki niedosyt, że zabrakło czasu na objechanie okolicy, w zw. z czym musimy tam powrócić! :)))))))
Kategoria z BS, wycieczki


Dane wyjazdu:
3.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Do kościoła w Breniu

Niedziela, 28 sierpnia 2011 · dodano: 31.08.2011 | Komentarze 1

Na rowerze pożyczonym od Hani pojechałam do kościoła. Rower miałam porzucić bez przypinania pod kościołem i po zakończeniu mszy, wg zapewnień Hani, miał stale na mnie czekać. Tak też było. Niebywałe!!!! W drodze powrotnej za bardzo się rozpędziłam i pojechałam za daleko. Po drodze wyprzedziłam jakąś tutejszą starszą panią na rowerku. Kiedy zorientowałam się, że to już koniec drogi, a mojej kwatery nie ma, zawróciłam. Wcześniej wyprzedzana rowerzystka widząc mnie ponownie zagadnęła ”Co pani tak jeździ na tym rowerze?”, a ja na to ”Chyba się zgubiłam”. Następnie wskazała mi właściwy dom. Nie ma to jak na wsi, wszyscy się znają i wszystko o sobie wiedzą ;)


Dane wyjazdu:
144.14 km 0.00 km teren
07:54 h 18.25 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:19.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:rumak

Wycieczka do Brenia - dzień 1

Sobota, 27 sierpnia 2011 · dodano: 30.08.2011 | Komentarze 6


W4SW

Po zaproszeniu nas, czyli mnie i Marka, do gospodarstwa agroturystycznego prowadzonego przez dobrą znajomą Misiacza, Hanię, oraz po przeczytaniu relacji na blogu Pawła o wyprawie do i z Brenia już od dłuższego czasu planowaliśmy wypad w tamte strony. W końcu nadszedł ten weekend, kiedy zarówno Misiaczom, jak i Grekom (spodobała nam się ksywka, którą nadali nam Misiacze) zgrały się nasze terminy, a i prognozy pogody były dość obiecujące. Strat zaplanowaliśmy o godzinie 7 rano z pętli tramwajowej na Pomorzanach. Jako, że nie są to nasze rejony, nie mieliśmy pewności, czy przyjechaliśmy na właściwe miejsce, bo zbliżała się umówiona godzina spotkania, a Basi i Pawła ani widu, ani słychu. Odetchnęliśmy z ulgą, gdy za kilka chwil pojawili się między domami. To miała być nasza pierwsza wycieczka w takim składzie, bo z Basią jeszcze nie mieliśmy okazji rowerować, choć już kiedyś zdążyliśmy się osobiście poznać. Spore wrażenie zrobiły na nas gigantyczne sakwy zamontowane do roweru Pawła, wyglądał prawie jak motocyklista ;)) Jeszcze nie zdążyliśmy wyruszyć w drogę, gdy niespodziewanie pojawili się kolejni znajomi-rowerzyści, tj. Gadbagienny-Jarek z małżonką. Po krótkiej pogawędce ruszyliśmy na nasz szlak. Przez pierwszy pomorzański odcinek prowadzili nas Gadzikowie, którzy otworzyli klapę od bagażnika swojego auta robiąc nam tunel ;)) Jeszcze tylko krótki postój na nałożenie łańcucha w Pawła rowerze (rowerek dopiero odebrany z serwisu i chyba jeszcze nie do końca ułożony) i skrótem pomknęliśmy do Autostrady Poznańskiej.

Misiacz reperuje maszynę © Odysseus


W Podjuchach rozdzieliliśmy się na 2 ekipy, my woleliśmy uniknąć bruku i pojechaliśmy koło hotelu Panorama a z Misiaczami spotkaliśmy się w tym samym momencie w miejscy skrzyżowania się naszych dróg. Przez Góry Bukowe każdy jechał w wybranym przez siebie tempie.

Czekamy na resztę drużyny © Odysseus


Basia i Paweł Misiaczowie pną się pod górę © Odysseus


Po wyjechaniu z lasu okazało się, że słońce skryło się za jakąś mglistą zasłoną i zrobiło się trochę ponuro. Nie traciliśmy jednak optymizmu, bo zgodnie z kilkoma prognozami pogody dziś nie powinno być opadów. Kręciło się sympatycznie w turystycznym tempie, co jakiś czas robiliśmy krótkie przerwy na posiłki, rozprostowanie kości czy zrobienie fotki.

Trzy czwarte ekipy © Odysseus


Misiacz jedzie © Odysseus


Na chwilę przystanęliśmy w Kluczewie, aby uwiecznić na zdjęciach dawny młyn i okoliczne zabudowania o specyficznym klimacie.

Młyn w Kluczewie niedaleko Stargardu Szczecińskiego © Odysseus


Rusz się głupi ośle! © Odysseus


Młyn w Kluczewie © Odysseus


Kluczewskie gryfy © Odysseus


Dużą ciekawostką turystyczną było dla nas Witkowo z licznymi tablicami reklamowymi Agrofirmy, o czym szczegółowo można przeczytać u Misiacza. Urozmaiceniem naszej trasy był także remont drogi w Kolinie. Tablice z informacją o braku przejazdu oraz o objeździe widzieliśmy dużo wcześniej. Wspólnie jednak zdecydowaliśmy się zaryzykować i spróbować przeprawić się przez plac budowy. Miny nam nieco zrzedły, kiedy zobaczyliśmy, że remont w pierwszej części dotyczy mostu, po którym przejść, ani przejechać się nie da. Budowlańcy byli jednak na tyle uprzejmi, że pozwolili nam przeprawić się po szynie, po której oni przemieszczali się z jednego brzegu na drugi. Później jeszcze czekało nas trochę piachu na odcinku budowy nowej drogi, przejście między pracującą koparką a jej ramieniem oraz hałda piachu, którą Marek zaplanował pokonać na rowerze, ale z racji miękkiego podłoża na chwilę straciliśmy go z oczu, bo musiał podeprzeć się nogą i sakwą ;) Dalsza trasa przebiegała już bez większych niespodzianek, może za wyjątkiem deszczu, którego miało nie być, a który dogonił nas kawałek za Dolicami. Z każdą minutą jego intensywność narastała, zaś nasze kurteczki zaczęły być mokre od środka. Na chwilę schroniliśmy się pod wiatą we wsi Brzezina.

Czerwone Kapturki i Sierotka Athena © Odysseus


Obserwacja ponurego nieba nie dawała jednak nadziei na szybkie przejaśnienie. Do Pełczyc, w których zaproponowałam odwiedzić znaną mi klimatyczną pizzerię PICER zostało ok. 10 km. Mimo deszczu zdecydowaliśmy się wyruszyć, bo tam można będzie się się ogrzać ciepłym posiłkiem, a może nawet wysuszyć. Przemoczeni i zziębnięci dotarliśmy do knajpki.

Stajnia rowerowa na zapleczu pizzerii ;) © Odysseus


Bardzo chętnie zawsze tam wracam, bo oprócz pysznego jedzonka, można nacieszyć oczy niepowtarzalnym wystrojem wnętrza w bibeloty z minionych lat. Najbardziej lubię pomieszczenie, w którym znajdował się nasz stolik, a w którym zapoznać się można z przepięknie ilustrowaną korespondencją umieszczoną jako obrazki na ścianie. Jej autor, Zygmunt Ślizień, pisał do żony na przełomie XIX i XX wieku z dalekiej Rosji, a listy ozdabiał własnoręcznymi rysunkami.

Pizzeria Picer w Pełczycach © Odysseus


Wnętrze pizzerii Picer w Pełczycach © Odysseus


Wnętrze pizzerii w Pełczycach © Odysseus


Czas na jedzonku i miłej pogawędce miło nam upływał, ale do Brenia zostało nam jeszcze ok. 40 km, poza tym w planie było jeszcze zwiedzanie pozostałości po Cystersach w Bierzwniku. Najedzeni, wysuszeni, lekko ospali ruszyliśmy dalej. Nawet przestało już padać:) Zgodnie z planem zatrzymaliśmy się jeszcze na mało zwiedzanko opactwa, a później już jechaliśmy prosto do celu.

Kościół pw. Matki Boskiej Szkaplerznej w Bierzwniku © Odysseus


W Breniu zatrzymaliśmy się jeszcze w sklepiku w celu zakupu pewnych drobiazgów, później poprosiłam o podjechanie pod kościół, bo chciałam sprawdzić godziny niedzielnych Mszy Świętych, następnie Misiacze poprowadzili nas do zabytkowego kamiennego drogowskazu, którego niestety Marek nie uwiecznił na fotce, a za kilka chwil byliśmy już na wspaniałej posesji u sławnej Hani, która bardzo serdecznie nas przyjęła.

Dom Hani w Breniu © Odysseus


Serdecznie przyjęły nas także dwie wielkie psice, które okazały się smakoszkami surowej papryki, a dzięki której m.in. udało nam się wkupić w ich łaski. Do odjazdu nie odstępowały nas, ale szczególnym uczuciem obdarzały Pawła (starą miłość) oraz Marka (nową miłość). Wieczorem pojawił się także czarny kot, który upodobał sobie kolana Marka, a przez którego Paweł zaczął ronić łzy.

Soja i Selma © Odysseus


Wielkie, pozytywne wrażenie zrobiło na nas nasze lokum i jego Gospodyni, bo wcześniej oglądane zdjęcia nie przekazały klimatu panującego w tym domu. Opisać tego chyba też się nie da, trzeba po prostu zostać tam zaproszonym, by przekonać się na własne oczy.

Na piętrze u Hani w Breniu © Odysseus


Po rozpakowaniu się, toalecie gromadą zeszliśmy na przygotowany na werandzie przez Hanię posiłek. I tak przy świecach, jedzonku, winku i piwku miło upłynął nam czas do późnego wieczoru. Przyjemnie było siedząc pod daszkiem obserwować pojawiające się w oddali błyskawice na niebie oraz słuchać kropli deszczu uderzających w dach.

Wieczorna biesiada w Breniu © Odysseus
Kategoria z BS, wycieczki


Dane wyjazdu:
15.33 km 0.00 km teren
00:51 h 18.04 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:rumak

26.08

Piątek, 26 sierpnia 2011 · dodano: 26.08.2011 | Komentarze 0

Kategoria praca i miasto


Dane wyjazdu:
14.80 km 0.00 km teren
00:49 h 18.12 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:rumak

25.08

Czwartek, 25 sierpnia 2011 · dodano: 25.08.2011 | Komentarze 0

Kategoria praca i miasto


Dane wyjazdu:
29.00 km 0.00 km teren
01:26 h 20.23 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:rumak

24.08

Środa, 24 sierpnia 2011 · dodano: 24.08.2011 | Komentarze 0

Kategoria praca i miasto


Dane wyjazdu:
14.73 km 0.00 km teren
00:49 h 18.04 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:rumak

23.08

Wtorek, 23 sierpnia 2011 · dodano: 23.08.2011 | Komentarze 0

Kategoria praca i miasto